Czwartek 19.08.2010r. Corbu - Konstanca- Bukareszt. Rano udajmy się drogą okrężną do Konstancy ( okrężną, aby nie wjeżdżać do Mamaia, gdyż przejazd przez kurort jest płatny). Zwiedzamy miasto oraz zakupujemy lekarstwa na dolegliwości żołądkowe. Jednostka chorobowa, która dopadła najmłodszego uczestnika wyprawy otrzymała nazwę „Zemsty Drakuli’’. Mały cały czas wygląda dość niewyraźnie. Do Bukaresztu jedziemy odcinkiem drogi o standardzie autostrady. Wnosimy opłatę za przejazd przez most na Dunaju. Do stolicy Rumunii dotarliśmy dość szybko. Gorzej było w centrum miasta. Aby dotrzeć na kamping trzeba przejechać całe miasto. Ceny dla rozbijających namiot są dość zaporowe. Wynajmujemy przyzwoity domek dla czterech osób za około 170 lei.
Podczas sporządzania obiadu dostaliśmy reprymendę od ciecia za rozpalenie grilla.
Późnym popołudniem ruszamy w miasto. W moich odczuciach Sofia przy Bukareszcie to prowincjonalne miasto, lecz żadne z nich nie może równać się z Budapesztem.