Poniedziałek 09.08.2010r. Budapeszt. Rano w namiocie na poduszce obok mojej głowy ulokował się mały kociak ( o takie kociaki żona nie jest zazdrosna). Po śniadaniu ruszamy metrem do centrum na dalsze zwiedzanie miasta. Pieszo docieramy w okolice wesołego miasteczka. Do centrum wracamy starym metrem. Przez Most łańcuchowy dostajemy się na Wzgórze Zamkowe, wchodzimy do labiryntu korytarzy pod zamkiem. W drodze powrotnej zwiedzamy halę targową i kupujemy kukurydzę do gotowania oraz paprykową kiełbasę. Jesteśmy mocno zmęczeni, rezygnujemy z planowanej nocnej wyprawy do miasta. Podsumowując nasz pobyt w stolicy Węgier stwierdzam że tydzień to za mało, aby poznać to piękne miasto, a co dopiero dwa dni. W tym czasie pieszo pokonaliśmy około 30 km. Czasu starczyło tylko na zapoznanie z topografią miasta.