Geoblog.pl    krzysio1961    Podróże    Krótkie wakacje Kraków,Eger i kawałek Rumunii    Start ( krótka relacja z podrózy)
Zwiń mapę
2013
10
lip

Start ( krótka relacja z podrózy)

 
Polska
Polska, Gdańsk
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
10.07.2013 r. Gdańsk- Warszawa-Kraków
Do Krakowa docieramy na godzinę przed zamknięciem Muzeum Lotnictwa. Wiedząc, że w najbliższym czasie tam nie zawitamy, decydujemy się na krótkie zwiedzanie. Utargowaliśmy ulgowe bilety dla całej ekipy. Mnóstwo ciekawych samolotów i sprzętów związanego z lotnictwem, a czasu mało.
Prognoza pogody przewiduje na dzisiejszą noc opady deszczu i burze. Rezygnujemy z namiotu i nocujemy w domku na kampingu Clepardia.
Po kolacji ruszamy ma na nocne zwiedzanie miasta. Długi spacer lewym brzegiem Wisły , powrót przez Kazimierz, Rynek, Wawel do pojazdu zostawionego poza strefą płatnego parkowania. Komary nad Wisłą były mocno upierdliwe.
Powrót w deszczu na camping trwa ponad dwie godziny, nie możemy trafić do celu. Powodem jest podzielenie ul. Pacholińskiego na dwa niezależne odcinki znacznie od siebie oddalone.
11.07.
Kraków –Eger
Podróżujemy przez Białkę Tatrzańską, Poprad, Rożnawę. Droga odcinkami bardzo kręta, szczególnie w okolicach Słowackiego Raju i Gór Bukowych na Węgrzech.
W Egerze znowu mamy problem ze znalezieniem campingu. Dzięki pomocy z kraju znajdujemy jedyny camping w okolicy o nazwie Tulipan na ulicy Tulipanowej. Spędzamy tutaj trzy noce.
12.07
Od rana ruszamy na podbój miasta, zdobywamy zamek, odwiedzamy targowisko, obowiązkowe zakupy owoców ( morele, melon i papryka ) oraz węgierskiej kiełbasy. Po południu idziemy na trwający festiwal Byczej Krwi. Zakupione przy wejściu żetony wymieniamy na wino serwowane w licznych stoiskach reprezentujących okoliczne winnice. Wieczór spędzamy w winiarni- piwnicy prowadzonej przez właściciela campingu. Mieści się ona nieopodal campingu w starych piwnicach, użytkowanych podczas najazdu tureckiego jako kaplica. Gospodarz wita lampką wina i obowiązkowo przeprowadza krótką konwersację w języku gości oraz oprowadza po zakątkach piwnicy. W dobrym nastroju z butelką zakupionego wina wracamy na camping.
13.07
Następny dzień spędzamy na kąpielisku termalnym, a wieczorem idziemy na spacer do największej atrakcji Egeru – Doliny Pięknej Pani ( moim zdaniem ). Mieści się tam mnóstwo interesujących lokali gastronomicznych usadowionych w starych piwnicach wydrążonych w obu zboczach doliny. Jednym słowem wino żarcie i muzyka.
14.07.2013 Eger –Oradea –Turda- Rimetea
Rano dokonujemy zakupu wina w piwnicach i kierujemy sie w kierunku Rumuni.
Podróżujemy dość wolno w kierunku Oradei. Trochę czasu tracimy na błądzeniu w jednej z węgierskich miejscowości z powodu przebudowy przejazdu kolejowego. Tak to jest, jak się nie zna węgierskiego i posługuje mapami GPS sprzed ośmiu lat.
W Oradei odwiedzamy jeden z marketów na obrzeżach miasta. Drogą nr 1 szybko dzięki sporemu odcinkowi drogi ekspresowej docieramy do Turdy, a tam odbijamy na zachód do Rimetei (Toroko). Oczywiście trochę mylimy drogę, i spory odcinek drogi pokonujemy drogami szutrowymi.
W Rimetei znajdujemy kwaterę na jedną noc ( 9 euro za osobę). Zwiedzamy szeklerskie miasteczko położone pod malowniczą górą. Przy okazji robię około dwudziestu fotografii niepowtarzalnych klamek w drzwiach do okolicznych domów. Miasteczko jest jednym wielkim żywym skansenem nie skażonym przez cywilizację.
15.07.2013 Rimetea- Aiud -Alba Julia- Sebes-Ranca-Nowaci
Śniadanie spożywany na łące w za Rimeteą w towarzystwie pasących się koni. Następny postój to Aiut, zwiedzamy centrum miasta i warowny kościół. Idąc za tłumem docieramy na targowisko, gdzie zaopatrujemy sie w lokalne owoce i warzywa. Alba Julię mijamy bokiem (twierdzę zwiedzaliśmy juz wcześniej). W miejscowości Sebes skręcamy na drogę 67C. Wraz z wysokością droga robi się coraz gorsza. Krótki postój na zaporze na kilka fotek i dalej w górę. Po drodze za zaporą spotykamy grupę polskich cyklistów i cyklistek w drodze z Krakowa do Aten ( po półtora roku okazało się, że to Polerowani Cykliści mający całkiem ciekawą stronę internetową o swojej podróży ). Chwilę później spotykamy rodaków na motocyklach podróżujących do Istambułu. Byli to jedyni Polacy jakich spotkaliśmy w Rumuni. Po drodze degustujemy miejscowe miody zakupione w mobilnej leśnej pasiece . Wspinamy się na przełęcz Urdele. Widoki wspaniałe a droga przyzwoita. W przeciwieństwie do Trasy Transfogarskiej wszędzie stoją zakazy biwakowania.
Nocleg zapewniamy sobie w pensjonacie Elena w Nowaci ( 100 Ron za 3 osoby duży pokój z łazienką)
16.07.2013
Jaskinia + nocleg na dziko w towarzystwie Belgów
W okolicy Novaci znajdują się liczne jaskinie. My zwiedzamy jedną z nich. Jaskinia dość ładna, ale nie powala na kolana. Gdy przewodnik przed wejściem przypomina o opłacie za fotografowani e to cała grupa Rumunów wybucha śmiechem. Wewnątrz jaskini wszyscy robili sobie zdjęcia ignorując przewodnika. Po wyjściu z jaskini dopada nas burza. Dwie godziny podróżujemy w deszczu.
W czasie podróży postanawiamy zakupić słodkie pamiątki w postaci 2 kg leśnego miodu na długie zimowe wieczory. Ponownie składamy wizytę w przydrożnej pasiece zwracając uwagę na dziewicze położenie pasieki.
Wczesnym wieczorem krętą drogą dotarliśmy do źródeł rzeki Czernej położonej w okolicy dużej zapory. Ostatnie 10 km pokonujemy malowniczym wąwozem, po szutrowej drodze. Tam planujemy nocleg na dziko w miejscu przeznaczonym do biwakowania. W pobliżu znajduje się stara jaskinia, w której strop uległ zawaleniu. Na polu biwakowym dużo krowich min. Jesteśmy obserwowani przez dużego pasterskiego psa, który ma duży apetyt na nasz posiłek. Ostateczną decyzję o noclegu w tym miejscu podejmujemy dopiero gdy dołączyła do nas para Belgów z psem, który ukończył szkołę „nie szczekania”. Wieczór spędzamy wspólnie przy ognisku degustując wino. Wymieniamy się doświadczeniami z podróży. Ręce od dyskusji trochę mnie bolały.
Noc była spokojna.

17.05.2013. Baila Herkulanum
Rano żegnamy Belgów i ich owczarka niemieckiego.
Tego dnia pokonujemy tylko 40 km
Zajmujemy miejsce na campingu między drogą a rzeką, w pobliżu darmowych basenów termalnych, w strefie uzdrowiska nazwanej przez nas,, uzdrowisko dla ubogich”.
Jesteśmy prawdopodobnie na campingu jedynymi obcokrajowcami . Warunki spartańskie, ale skoro jesteśmy w uzdrowisku z rzymiańską przeszłością to tak musi być. Cena campingu to ok 30 Ron za namiot i pojazd. Obserwujemy zwyczaje tubylców na campingu, ale też sami jesteśmy bacznie obserwowani. Podziwiamy sztukę grillowania przeróżnych mięs ,warzyw i pieczarek . Zauważamy sporą liczbą osób nocujących w samochodach przy drodze. Ulicą przechadzają się kuracjusze w szlafrokach. Kursują tak pomiędzy polem namiotowym a gorącymi źródłami. Robimy spacer do uzdrowiska, wdychamy siarkowe odory źródeł wybijających na skarpach rzecznych. Skały w miejscu wypływu wód są sine od związków siarki. Renowacja starej historycznej części kurortu posuwa się bardzo opornie. Prawie żadnych zmian w stosunku do naszego pobytu sprzed czterech lat.
Robiąc zakupy stwierdzamy , że ceny artykułów spożywczych są tam znacznie wyższe w porównaniu do Oradei. Wieczorem zażywam dwukrotnie kąpieli w gorących źródłach . Jedno z nich umieszczone jest w skalnej niszy na łuku drogi pod mostem, drugie trochę dalej. To dwa betonowe baseny obok prowizorycznego salonu masażu.
18.07.2013 Baila Herkulanum –Oravita-Moravita-Timisoara-Arad-1Maja(okolice Oradei)
Czas myśleć o powrocie. Przez chwilę korci nas aby zajrzeć do Belgradu, ale rezygnujemy, ponieważ brak nam jednego dnia na zboczenie z wybranej trasy.
W wioskach obserwujemy dużą ilość śliw uginających się pod ciężarem owoców. Gałęzie drzew gęsto popodpierane są tyczkami tak, aby każda śliweczka dojrzała i nadawała sie na przerób na zacny lokalny trunek.
Atrakcje tego dnia to Cascada Bigar w Parku Narodowym Nerei oraz spacer w centrum Aradu.
Ponownie kupujemy miód, tym razem dla nas dość egzotyczny- słonecznikowy. Mobilna pasieka stała na ogromnym polu obsianym słonecznikiem.
Późnym wieczorem docieramy w okolice Oradei na znany nam camping w miejscowości 1Maja.
Camping jest położony koło basenów termalnych i jest tani. Ale nic za darmo, standard toalet dość niski -rzadko sprzątane i brak ciepłej wody.

19.07.2013 I Mai –Oradea- Hajduszloboszlo- Debreczyn- Nyiregyhaza- Tokaj- Borto Panzio
Pożegnanie Rumuni na targowisku w Oradei i skok na kąpielisko w Hajduszloboszlo. Do kąpieliska jedziemy bocznymi lokalnymi drogami. Wejście na baseny jest dość drogie . Spędzamy tam około czterech godzin , dzieląc czas miedzy zjeżdżalniami a gorącymi leczniczymi basenami . Wieczorem przemieszczamy się w okolice Tokaju na nasz ulubiony camping. Docieramy tam po zmroku. Szybko wnosimy stosowną opłatę za nocleg i rozbijamy namiot. Czujemy się mocno zmęczeni. Tradycyjnie w domu po drugiej stronie drogi odbywa się głośna impreza integracyjna. Koło godziny pierwszej zabrało trunków i zrobiła sie cisza. Sanitariaty od naszego poprzedniego pobytu trochę podupadły, brak ciepłej wody
20.07.2013 Borto Panzio – Vranov nad Toplou-Stropkov-Rzeszów- Radom-Belsk.
Rano obserwujemy sporą grupę Węgrów przygotowujących składkową zakładową imprezę integracyjną. Przywieźli ze sobą górę jedzenia. Każdy z uczestników poza dyrektorem defilował przed naszym namiotem niosąc to wiadro surówek, to worek chleba, to blachę ciasta lub zgrzewkę trunków. Przywieziono też duży kocioł z palnikiem ,duża lodówkę i nagłośnienie. Organizacja na 5 +. Robimy szybkie zakupy miejscowych trunków w Tokaju i ruszamy w kierunku Polski.
Trasę powrotną w porównaniu do poprzednich lat modyfikujemy w Vranowie , tym razem jedziemy wzdłuż zalewu przez Stropkov. Droga ciekawa, ale w przebudowie, liczne wahadełka. Na jednym z nich obserwujemy polskich motocyklistów zgarniętych przez policje za jazdę pod prąd. Strach pomyśleć ile to ich kosztowało.
Cały dzień w trasie a wieczorem biesiada u przyjaciół.
21.07.2013
Belsk- Żyrardów –Płońsk- Gdańsk
Wizyta w sadzie czereśniowym i wiśniowym i powrót do domu.
Wakacje choć krótkie to udane. Temperatury sporadycznie przekraczały 30 stopni. Dopadły nas trzy burze. W trasie nie mieliśmy większych technicznych problemów. Dwa dni spędzone w termach węgierskich, jedna zwiedzona jaskinia, kilka przepięknych tras widokowych, poznane trzy nowe miasta, zapas wina i miodu, to ostateczny bilans wakacji z 2013 roku



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
krzysio1961
Krzysztof S
zwiedził 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 234 wpisy234 8 komentarzy8 1812 zdjęć1812 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
08.08.2014 - 24.08.2014
 
 
15.07.2011 - 16.07.2011