Zwiedzamy cmentarz w Sapinta. Faktycznie jest wesoło. Zamiast biletów wstępu dostajemy widokówki. Traktujemy to jako sposób promocji cmentarza.
Nocleg planowaliśmy na campingu z holenderskiej listy. Okazuje się, że jest on niewielki i jest tam dość tłoczno.
Jedziemy w górę wioski. Po drodze obserwujemy przygotowania do wiejskiego wesela. Po ilości stołów szacujemy weselisko na 200 osób. Sporej wielkości podwórze całe zostało zadaszone, a na ścianach budynków i płocie wywieszono dywany.
Rozbijamy się na ogrodzonej łące nad rzeką (oczywiście za zgodą gospodarza, właściciela pensjonatu położonego po przeciwnej stronie drogi). Na sąsiednich łąkach podobnie jak my biwakują Rumuni. Z naszej łąki rozciąga się ładny widok na tonące w chmurach ukraińskie Karpaty. W nocy pilnowały nas dwa psy łańcuchowe strzegące stosów tarcicy złożonych na łące.