Rano zwijamy się z campingu bardzo szybko.
Zajeżdżamy na dwie godziny do Nowej Słupiej. Tego dnia odbywają się tam coroczne Dymarki Świętokrzyskie. Próbujemy zakupić latające miotły, te sprawne poszły jak ciepłe bułki. Jedynie Pawłowi udaje się zabrać na krótki lot jako pasażer. Krótki spacer i dalej śmigamy do Rzeszowa.